STRONA AUTORSKA

23 czerwca 2025

88. Romeo i Julian

Po przeczytaniu "Czerwonego Ptaka" Mai Kołodziejczyk postanowiłem sięgnąć po coś lekkiego, łatwego i przyjemnego. Chyba potrzebowałem czegoś, nad czym nie musiałbym się jakoś mocno zastanawiać (ale nie głupiego!) i dzięki czemu mógłbym się zresetować. Wybór padł na posiadającą dobre opinie powieść "Romeo i Julian" Agaty Suchockiej – autorki, która ma już na koncie ponad trzydzieści powieści. No i nie zawiodłem się, bo dostałem niemal dokładnie to, czego się spodziewałem. Niemal...

 

Tak naprawdę książka (a przynajmniej jej większość) jest klasycznym męsko-męskim romansem rozgrywającym się między Romanem a Julianem. Co prawda, w wersji Young Adult, ale jednak trochę bardziej Adult (jak wiecie, uważam to za plus). I w sumie nie jest tutaj źle, choć na co dzień nie preferuję takich powieści. Nie oszukujmy się – spora część romansideł jest tak przesłodzona i nierealna, że chwilami robi się wręcz niedobrze (i nie ma znaczenia, czy autorzy opisują perypetie par hetero, czy homoseksualnych). Tutaj jednak (na szczęście) tego nie ma, a wypowiedzi bohaterów są bardzo dojrzałe (zwłaszcza Juliana). Mógłbym doczepić się do tego, że wszystko dzieje się bardzo szybko i (mimo pojawiających się wątpliwości i obaw chłopaków) dość bezproblemowo, ale jednak tego nie zrobię, bo przecież o to właśnie w tej książce chodziło. A poza tym nic nie jest nadmiernie rozwleczone (co zdarza mi się zarzucać innym powieściom). Za minus uważam pewną powtarzalność, zwłaszcza porównywanie relacji bohaterów (przez nich samych) do kiepskiej telenoweli. OK, to trochę prawda, ale nie trzeba było tego co chwilę przytaczać. Jest to jednak drobna niedogodność, którą można pominąć. Natomiast z pewnością autorce udało się dokładnie to, co chciała osiągnąć, pisząc tę powieść. I ja to bardzo doceniam.

 

Ale to nie wszystko, bo w pierwszym akapicie tego opisu napisałem przecież słowo "niemal" i teraz trzeba je wytłumaczyć... No więc tak, książka jest romansem, jednak nie brakuje też cięższych tematów. Wypadek Romana, obawa przed coming outem, napaść, homofobia, pobicie, trauma po stracie matki... – tak, to też można tutaj odnaleźć. I myślę, że bardzo dobrze, bo sprawia to, że książka nieoczekiwanie staje się poważniejsza, niż przypuszczało się na początku, biorąc ją do ręki. Nadal mamy do czynienia z romansem, jednak czytając, w pewnym momencie zaczyna się podchodzić do opisywanej historii nieco inaczej. Tak więc kolejny plus dla autorki (moim zdaniem).

 

Cóż mogę powiedzieć na koniec? Na pewno to, że polecam Wam tę książkę. Świetnie sprawdzi się w chwilach, gdy potrzebujemy wyciszenia, podniesienia na duchu lub zwyczajnego resetu. W dodatku czyta się ją niezwykle szybko (tak na dwa wieczory) i bardzo łatwo jest wciągnąć się w perypetie bohaterów. No i nie powiem – nie pogniewałbym się za drugi tom...

 

Moja ocena: 7.0

Średnia ocena w serwisie "Lubimy Czytać": 7.4

 

Znajdź mnie!

Dorian Frank (2025)