STRONA AUTORSKA

30 kwietnia 2025

Bruno Whatever

No nie mogę... I co ja mam z tym zrobić? Właśnie przeczytałem książkę "Bruno Whatever" Leo Gramskiego i... jestem w totalnej kropce!

 

Powieść to przedstawiciel YA, a jej głównym bohaterem jest Bruno, nazywany przez przyjaciół "Whatever" (bo ma wszystko gdzieś, choć jednak nie tak do końca...). I powiem Wam, że naprawdę dobrze się to czytało, szybko i w zasadzie bezproblemowo, ale... No właśnie... Nie wiem, co autor chciał osiągnąć, jednak to, co opisał, jest chwilami tak przesłodzone, nieprawdopodobne i odjechane, że to aż boli. Zwłaszcza że akcja dzieje się w Polsce (a to akurat istotne).

 

Co mi przeszkadzało?

  1. Zupełnie niepotrzebne wstawki z angielskimi zwrotami.
  2. Rzecz dzieje się w Polsce, a mamy dookoła niczym niezmąconą miłość do homoseksualistów ("Jesteś gejem? To wspaniale!").
  3. Język na siłę młodzieżowy, co brzmi momentami aż groteskowo.
  4. Chłopak jest hetero i nagle BUM! – już nie jest! I w zasadzie od razu mamy pełną akceptację tego faktu. Jakieś tam biedne rozkminy są, ale tak chyba tylko dla zasady. Nie byłem gejem, a teraz jestem – i w zasadzie jest cacy i super.

 

A żeby było ciekawiej, wszystko podlane jest uwielbieniem do K-popu i bohaterami pochodzenia polsko-koreańskiego (żeby nie było, nic w tym złego, tyle że owa postać jest płaska jak deska i ma w sobie mniej więcej tyle samo emocji).

 

Ktoś napisał w komentarzu, że ta książka nie jest zła, ale nie jest też dobra. I mogę się pod tym podpisać obiema rękami. Kurde, naprawdę chciałbym tę książkę ocenić wyżej, bo (jak pisałem wcześniej) czytało się ją dobrze, ale... po prostu nie mogę. Tak więc daję 5.0 (w serwisie "Lubimy Czytać" ma 6.5). Ale kontynuację przeczytam.

 

PS.: Jak dla mnie, to Bruno jest raczej bi. Ale chyba autor nie wziął tego pod uwagę, pokazując tylko dwie strony monety.

 

Moja ocena: 5.0

Średnia ocena w serwisie "Lubimy Czytać": 6.5

 

Znajdź mnie!

Dorian Frank (2025)